niedziela, 3 września 2017

Wes Craven’s New Nightmare (aka Nowy koszmar Wesa Cravena/New Nightmare); USA

Dość innowacyjna formuła i budowa tej części sprawiły, że po raz kolejny Wes Craven zaskoczył pozytywnie swoich fanów. Kiedy Charlie Kaufman pół dekady temu napisał sam scenariusz dla własnego filmu, nikt chyba nie przypuszczał, ze zabieg taki może być z powodzeniem wykorzystany w praktyce filmowej. Każdy z nas zna postać Freddy’ego Kruegera, dlatego też wiemy doskonale jakim nikczemnikiem jest ta postać. Koszmar się urzeczywistnia, kiedy bohater zaczyna prześladować w realu. Craven w tej odsłonie podjął się ciekawego i bardzo intrygującego aspektu – stworzył swoistą zagadkę filozoficzną, bo niby jak postać – bohater filmowy może przeniknąć w nadnaturalny sposób do realnego świata, do świata, w którym każdy z nas ma swoje życie, problemy, bliskich, których kochamy, pracę…A tu nagle niczym postać groteskowa pojawia się on…
Właśnie dlatego uważam, że Nowy koszmar… jest arcydziełem. Nie, nie tyle arcydziełem horroru, ale przede wszystkim kina.


Aktorka Heather Langenkamp zostaje zaproszona do telewizji z okazji 10 rocznicy powstania pierwszego filmu o Freddym Kruegerze. Podczas projekcji potwór opuszcza ekran i przenosi się do realnego świata, a jego kolejną ofiarą staje się syn artystki – mały Dylan. Chłopiec trafia do szpitala z objawami silnej dziecięcej schizofrenii. Tymczasem Freddy zabija jego opiekunkę i usiłuje całkowicie zawładnąć duszą malca. Zrozpaczona Heather szuka pomocy u swoich filmowych kolegów. Ostatecznie jednak musi sama stoczyć walkę z upiorem, by ratować swego syna…. Siódmy film z cyklu opowieści o przerażającym mordercy, Freddym Kruegerze.

Założeniem Cravena było, aby zło, które do tej pory było ”zamrożone” w twardych ramach filmowych, wypełzło czy raczej wpełzło do świata, które znamy. Nie chciał stworzyć żadnego sequela, ale urzeczywistnić koszmar, który nieprzerwanie od 1984 roku napawał grozą miliony miłośników grozy. W epoce, w której retorycznie pojawiają się pytania dlaczego istnieje tyle wrogości na świecie czy to w postaci ludzkiej okrutności czy poprzez klęski żywiołowe, Craven nie tylko zadaje to pytanie, ale też daje na nie odpowiedź (co dość rzadko zdarza się w kinie).
Na początku Nowego koszmaru… odwiedzamy biuro Roberta Shaye’a, który jest odpowiedzialny za produkcję wielu najlepszych serii w historii kina. W odpowiednim czasie dowiadujemy się, że powodem, że Freddy opuścił świat filmowy i wszedł w nasz własny jest to, że jest on postacią symboliczną, jest metaforą zła. Mężczyzna jednak jest przekonany, że skoro filmy Koszmaru z ulicy Wiązów dobiegły końca, to wówczas zło, które kiedyś umieścił w postaci Kruegera nie ma już z nim więzi, ale jednocześnie nie istnieje nic, co może go powstrzymać. 
Craven sprytnie odcina się tu od efektów, jakie oferuje współczesne kino, czym zagrał na nosie krytykom filmowym. Zło nie jest tu jedynie odpowiednikiem, które ma na celu rozładowanie naszych negatywnych emocji, ale tu skręciło w inną aleję, przez co staje się realne. Życie może stracić każdy, niezależnie od tego czy oglądał filmowe perypetie Kruegera czy nie. Reżyser ukazuje swój film poniekąd na zasadzie reportażu, kiedy dwoje artystów odpowiedzialnych za filmowe Koszmary… zostaje znalezionych martwych. Ich rany przypominają te filmowe i mają iście efektowny wymiar. Skłania to do przypuszczeń, że ktoś mści się na ludziach odpowiedzialnych za produkcję Koszmaru… za przerwanie serii. Kiedy spojrzeć na olbrzymi obraz wiszący na ścianie w biurze Shaye’a, zdajemy sobie sprawę, że ”zło nie umiera nigdy”.
Craven nie bez powodu stwierdza, że Freddy stał się aż nazbyt ikoną horroru: jego kościste palce i metalowe szpony stały się najbardziej przerażającym atrybutem zła. Większym niż Nosferatu czy inni bohaterowie filmów grozy. Nic dziwnego, że budzi się w umysłach wielu, a za sprawą nieznanych czynników jest w stanie pojawić się w naszym świecie. Craven doskonale zdawał sobie sprawę, że taki aspekt ukazany w filmie przerazi chyba każdego. Wyobraźcie sobie bowiem teraz nas – miłośników grozy. Znamy postacie z horrorów niemal jak własną kieszeń, znamy ich zachowania, sposób mordowania, wiemy do czego są zdolni…i co by się stało, gdyby któryś z nich stanął nam na drodze? Polował nie tylko na nas, ale również na naszych przyjaciół i bliskich? Pewnie byśmy wyskoczyli z portek i takie też było założenie Cravena. Poprzez swój Nowy koszmar chciał, aby najbardziej zagrożeni poczuli się właśnie fani horroru. A przyznacie, że sztuką jest nas dziś czymś przerazić, prawda?
Postawmy się na pozycji Heather, kiedy budzi się ona właściwie z koszmaru w koszmar…Wówczas Craven tak naprawdę uświadamia jej ten metafizyczny aspekt: uznaje filozoficzny paradoks, który tkwi w przepisach semantycznych, otaczających każdą sztukę. Jeżeli się z czymś utożsamiamy, wierzymy w to mocno, to siłą woli dana rzecz czy też nasza obawa staje się urzeczywistniać. Pojawia się tu zasada estetycznych ważności: nie tylko prawda, ale też meta-prawda.

Nowy koszmar jest filmem zwodniczym. Reżyser przedstawia postmodernistyczny dylemat, w którym jesteśmy w stanie ustalić, co jest prawdziwe od tego, co jest fantazją. W jego następstwie wciąga on widza w swoją epistemologiczną zagadkę tak, aby widz mógł sam przestudiować genezę problemu. W ten sposób Craven zmusza do uznania czegoś, co wszyscy znamy: To nie jest Freddy którego boimy się (jako ikona horroru), to jest czyste zło. Biorąc pod uwagę ten fakt, film ten jest arcydziełem, ponieważ za sprawą prostych chwytów, Craven autentycznie przeraża.

Reżyseria:
Wes Craven

Scenariusz:
Wes Craven

Rok produkcji:
1994

Obsada:
Robert Englund
Heather Langenkamp
Miko Hughes
David Newsom
Tracy Middendorf  
Fran Bennett
John Saxon  
Jeff Davis
Matt Winston
Rob LaBelle
Wes Craven  
Marianne Maddalena
Gretchen Oehler
Cully Fredricksen
Bodhi Elfman



Brak komentarzy:

Silent Hill; Kanada/Francja/Japonia/USA