czwartek, 24 sierpnia 2017

,,Pełzająca śmierć'' - Tomasz MordumX Siwiec

Pełzająca śmierć Tomasza MordumX Siwca jest drugą pozycją w dorobku wydawnictwa Phantom Books. Pierwsza - Nienasycony Łukasza Radeckiego, wzbudziła mieszane uczucia wśród czytelników, choć ja osobiście nie miałam okazji się z nią zapoznać, co mam nadzieję szybko nadrobię. 
Książka Siwca to typowy animal horror, który - jak zdaję sobie sprawę nie każdemu do gustu przypadnie - sam autor stwierdził na wstępie, że ,,...w tym temacie już absolutnie wszystko zostało powiedziane.'' Sama mam mieszane uczucia, co do tego podgatunku horroru. Chyba jakoś niespecjalnie przepadam za tymi wszelkiej maści żyjątkami, które tak ochoczo i z wielkim apetytem konsumują ludzkie mięso. Nie ukrywam jednak, że tą pozycją czuję się niezmiernie uradowana, gdyż autor dedykuje tę książkę wielkiemu pisarzowi grozy - Guy N. Smith'owi (Odraza), którego ja jestem wielką fanką od wielu, wielu lat. Do dziś pamiętam cudowne czasy, kiedy zaczytywałam się w pozycjach książkowych wydawanych przez Phantom Press - typowe horrory klasy B. Niekiedy z grubo podniszczonymi okładkami lub luźnymi kartkami. 

Wskutek nielegalnego składowania odpadów dochodzi do skażenia gleby na miejskim cmentarzu. Wkrótce zaczynają ginąć ludzie, a wszystko wskazuje na to, że cmentarnym larwom przestało wystarczać martwe mięso znajdujące się pod ziemią...
Larwy wyruszają na żer!!!

Kto zna twórczość Guy N. Smitha wie, że brytyjski pisarz dość często sięga po gatunek grozy, jakim jest animal horror. Zapewne niejeden z Was zna takie pozycje jak cykl Kraby, dwuczęściowe Węże czy Kajmany. Mają one zarówno swoich fanów, jak i przeciwników. Jakkolwiek by jednak nie było, autor ten ma swój specyficzny styl, a jego książki niesamowity klimat. Nie inaczej jest z książką MordumX'a, który swoją Pełzającą śmiercią hołduje brytyjskiemu pisarzowi. Da się to odczuć w każdym zdaniu. 
Wszystko rozgrywa się w rodzinnej miejscowości autora - Suchej Beskidzkiej, która w książce jawi się, jako miejscowość ,,upadła'', kompletnie zrujnowana i zaniedbana, z której większość mieszkańców powyjeżdżała w poszukiwaniu lepszego życia. Na miejscu zostali jedynie ci, którzy nie mieli pomysłu na lepszy start lub po prostu z najróżniejszych przyczyn nie mogli sobie na taki pozwolić. Efektem tego stały się najróżniejsze ,,dziwactwa'' poszczególnych mieszkańców miejscowości, które każdy gdzieś ukrywał przed okiem sąsiada. Jak nie trudno się również domyślić, takie ,,wyalienowanie'' społeczności Suchej Beskidzkiej stało się przyczyną do różnych nielegalnych interesów, w postaci na przykład nielegalnego wywozu najróżniejszej maści świństw na cmentarz. 

Jak to na prawdziwy animal horror przystało podany w krwistej formie, do której przyzwyczaił nas Tomasz Siwiec, od razu przechodzimy tu do sedna problemu, jakim są przerośnięte, zmutowane i morderczo niebezpieczne czerwie. Bez zbędnego pitu-pitu autor od razu rzuca nam kawałem mięsa na stół. Trup ściele się gęsto od pierwszego rozdziału i to w najkrwistrzej formie. Mamy tu obrazy śmierci iście makabryczne i każdego zabójcze robale dopadają w najróżniejszych miejscach, a co gorsza - nie ma dla nich rzeczy niemożliwych - zawsze znajdą ,,wejście'' do ludzkiego ciała, niezależnie od tego czy dostaną się tam przez skórę, usta, gałkę oczną czy...odbyt. Los nieszczęśnika, który stanie im na drodze z góry jest już przesądzony - czeka go śmierć w okrutnych męczarniach. Naprawdę robi to wielkie wrażenie, a jako że jestem wielką fanką literatury ekstremalnej, a zwłaszcza polskiej, opisy krwawych i brutalnych zgonów mieszkańców Suchej Beskidzkiej, którzy zetknęli się z czymś niewyobrażalnym (na własne życzenie zresztą) naprawdę wywołały mój szeroki uśmiech na twarzy. Czyta się to naprawdę znakomicie!

Nie jestem entomologiem, nie znam się na morfologii i życiu owadów, więc nie zamierzam analizować Pełzającej śmierci pod kątem tego czy opisana mutacja czerwi faktycznie byłaby możliwa w życiu realnym (choć mam nadzieję, że nie). Ważny jest tu sam pomysł, jaki przedstawił nam autor. Podczas czytania zdajemy sobie sprawę, że sam fakt takiej mutacji owadów jest absurdalny, ale na potrzeby fabuły tego horroru, sprawdza się rewelacyjnie. Początkowo pojedyncze ataki larw są niemal niezauważalne, ale wraz z pojawieniem się dwóch śmiałków z firmy dezynfekującej wszystko się zmienia. Mężczyźni zdają sobie sprawę, że coś musiało się przyczynić do takiej mutacji i szybko odkrywają, co tak naprawdę stoi za makabrycznymi wydarzeniami w tej małopolskiej miejscowości. Priorytetem staje się przeżycie...

Pełzającą śmierć czyta się naprawdę dobrze, a zwłaszcza kiedy ma się świadomość, że nie jest to jakaś mega wyczesana i oryginalna książka nad treścią której należy się zagłębić. Nie. Nowelka Siwca ma za zadanie umilić nam świetnie czas podczas lektury i nas dobrze zabawić, co też czyni. Autor nie skupia się za bardzo nad bohaterami i nie szkicuje ich charakterów. Każdy z nich jest niemalże epizodyczną postacią i tylko gdzieniegdzie niektórzy pojawią się w kilku rozdziałach. Reszta ginie tak szybko, jak szybko ich poznajemy (i ich nędzną egzystencję). 

Fabularnie jest bez zarzutów, natomiast nie mogę tego napisać pod kątem korekty. Niekiedy da się zauważyć drobne błędy stylistyczne czy też brakujące litery. Może nie jest to wielki mankament, ale zdaję sobie sprawę z tego, że co niektórzy mogą się przyczepić. 
Minusem jest tu jej...krótkość. to ledwie 75 stron, a szkoda, bo mam wrażenie, że można było wykrzesać z tej historii o wiele więcej, zwłaszcza, że autor miał świetny pomysł na jej zakończenie, które końcem być nie musiało. No, ale ok - nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Na ,,niedosyt'' wydawca dopełnił wszystko dodając jeszcze pięć opowiastek autorstwa MordumX'a, które są może i fajnym dopełnieniem, z tym jednak, że niektóre z nich były mi już dobrze znane z wcześniejszych książek. Jednak być może trafi się czytelnik, który przeczyta je po raz pierwszy - wtedy na pewno frajda będzie podwójna. 

Podsumowując: druga pozycja Phantom Books to książka serwująca nam kawał solidnej grozy. Okraszona krwawymi i brutalnymi scenami z pewnością do gustu przypadnie niejednemu miłośnikowi ekstremy. Dodatkowym smaczkiem jak dla mnie jest też wplecenie do niektórych scen erotyki i to tej w bulwersującej co niektórych postaci (homoseksualizm). Nawet jeżeli Was to zrazi, to naprawdę nie omijajcie tej książki z daleka, bo zapewniam, że warto ją mieć na swojej półce już chociażby dla cudownej okładki.  :)


* Autor: Tomasz MordumX Siwiec
* Tytuł oryginalny: Pełzająca śmierć
* Język oryginalny: polski
* Wydawnictwo: Phantom Books
* Gatunek: horror
* Forma: nowela

2 komentarze:

Klaudiusz pisze...

Ja jestem na TAK. Siwiec pokazał w swojej książeczce, że jest naprawdę świetnie powalonym gościem, potrafiącym stworzyć naprawdę dobry horror. Masa absurdu i poganiana jeszcze absurdem! Czyta się rewelacyjnie i przypominają mi się czasy lat 90-tych, kiedy zaczytywałem się w książeczkach wydawanych przez Phantom Press (głównie Smitha). Szkoda tylko, że książka jest tak krótka, ale liczę, że Siwiec ma w planach kontynuację historii.

Paweł Kostek pisze...

To ksiązka dla chorych ludzi, ale w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu! :D
Świetny klimat i rewelacyjne, zaskakujące zakończenie czynią tą lekturę naprawdę udaną.

Silent Hill; Kanada/Francja/Japonia/USA