niedziela, 27 sierpnia 2017

,,Przemytnik cudu'' - Jakub Małecki

O tej książce dowiedziałam się zupełnym przypadkiem podczas zwyczajnej rozmowy ze znajomą. Weszłyśmy na temat horrorów, książek i opowieści grozy i tak znajoma wspomniała, że za horrorami nie przepada (filmowymi), ale za książkowe chwyta stosunkowo często. Przyznała jednak, że jest książka po lekturze której przez około rok nie chwyciła za żadną drukowaną grozę. Zaintrygowało mnie to, bo cóż może być za książka, której treść przerazi i pozbawi przez rok chęci do zgłębiania i zaczytywania się w pisanych opowieściach z dreszczykiem? Kiedy padło nazwisko Jakuba Małeckiego, nie czułam już zaskoczenia, gdyż nazwisko tego młodego pisarza grozy jest mi doskonale znane, jednak akurat tej książki nie miałam okazji przeczytać. Jeszcze tego samego dnia zrobiłam wypad ''na miasto'', aby poszukać lektury. Niestety, wcale nie okazało się to łatwe i ostatecznie poratowało mnie niezawodne Allegro, gdzie za śmieszną sumę około 15 złotych stałam się posiadaczką tego rzekomo makabrycznego Przemytnika cudu.
Jak to zazwyczaj bywa w moim przypadku, przy okazji weekendu nie torturowałam się długo ciekawością i nie pozwoliłam książce zakurzyć. Chwyciłam w łapy i zasiadłam do czytania. 


Nieszczęśliwi ludzie – sfrustrowany pracownik banku i zadręczona przez matkę sprzątaczka – stają w centrum tajemniczych wydarzeń. Ulice miasta spływają krwią, zmarli spacerują między żyjącymi, pomniki opuszczają cokoły. Kim są dziecięce duchy i tajemniczy Misjonarze? Co łączy człowieka, odcinającego ludziom stopy z bezimiennym mężczyzną, spełniającym wszystkie marzenia? Jaka rolę w tym wszystkim odgrywa opowieść o klątwie, sięgającej mroków średniowiecza?

''Jeju'' - pomyślałam, czytając nagłówek na odwrocie książki - ''Brzmi nieźle''. Ale ja, jak to ja, nie będę się ślinić, zanim nie przewertuję ostatniej kartki i nie zamknę książki. Reklama reklamą, recenzje recenzjami, ale ja postanowiłam podejść do książki bezstronnie, pomimo zasłyszanych wcześniej ''ochów'' i ''achów''. I tak też zrobiłam. 
Jako miłośniczka literatury i poniekąd jej ''badaczka'' z czasów studenckich wiem, jak trudno napisać dobry horror. Wbrew temu, co mówi się o tym gatunku (że kiczowaty, że pozbawiony górnolotnych opisów, etc.) śmiem stwierdzić, że napisanie naprawdę dobrego horroru graniczy niemal z cudem. I wbrew temu, co nam autor serwuje w tytule, tu też niestety nie doświadczymy tego cudu, aczkolwiek i źle nie jest.
To, co mi się bardzo podoba w tej książce i co od razu zostaje zauważone przez czytelnika, to miejsce akcji. Małecki nie przenosi nas w nie wiadomo jakie egzotyczne i nieznane nam miejsca, ale całą swoją akcję umieszcza w jakże szarej i ponurej polskiej rzeczywistości, a dokładniej w mieście Poznań. Czytając poszczególne perypetie bohaterów: Huberta - pracownika banku oraz Joasi - młodej dziewczyny zarabiającej na życie jako sprzątaczka, widzimy doskonale nam znane realia życia w dużym polskim mieście. Umieszczenie akcji w mieście, które jest nam dobrze znane, sprawia że poniekąd możemy się utożsamić z którymś z bohaterów, a już na pewno bez problemów wyobrazić sobie całą sytuację i wszystkie niepokojące i dziwaczne historie związane z napotkanym eleganckim i intrygującym mężczyzną - panem Bogdanem.
Mimo, iż opisywana historia jawi się nam jako iście nieprawdopodobna, to właśnie poprzez umieszczenie jej w polskich realiach nie jest z drugiej strony aż tak niedostępna i ma się wrażenie, jakby nie czytało się powieści, ale jakiś niesamowity artykuł rodem z kartek miesięcznika Nieznany Świat. Autor pod tym względem sprawdził się naprawdę znakomicie. 
Przechodząc jednak do samej treści książki...jest dobrze, ale na kolana nie powala. Mnie bynajmniej nie powaliła. Sama historia jest - jak wspomniałam - niesamowita i niezwykle ciekawa. Kuba Małecki nakreśla nam na początku tylko szczątkowe opisy, przybliża trudne życie bohaterów: Huberta problemy zawodowe, Joasi trudną sytuację materialną oraz codzienne zmagania z chorą matką. Mimo, iż te problemy są większości z nas doskonale znane, to jednak współczujemy obojgu, że mają tak trudny żywot, któremu jednak dzielnie stawiają czoła. Kiedy na horyzoncie pojawia się tajemniczy Bogdan, życie obojga ulega zmianie, jednak nie do końca. Zdawać by się mogło, że Asia doznała odrobiny...szczęścia (???) ze strony Bogdana...mimo, iż trwało ono chwilę i stało się bardzo szybko ulotnym uczuciem euforii. Jednak Hubert - pomimo tego, że z Bogdanem też miał do czynienia - nie napotkał żadnych ułatwień z racji tej znajomości. Być może przez to, że młody bankowiec od samego początku podejrzliwie patrzył na klienta, który zawsze był przygotowany na każdą ewentualność, co w pracy bankowca często się nie zdarza. Asia zaś zakochała się w Bogdanie, który był dla niej niemal księciem z bajki...
Całość wciąga nas niczym wir w swoje mroczne odmęty. Zaczynają dziać się niesamowite rzeczy i zjawiska, których ludzie nie rozumieją, a jakby tego było mało, po ulicach krąży psychopata, który w nocnych tramwajach ucina ludziom stopy... Na Poznań pada blady strach, a niektórzy przebąkują o nadchodzącej apokalipsie. Nieliczna grupka ludzi - w tym Asia i Hubert - natrafiają jednak na ślad z odległej przeszłości, który nad miastem krąży jako średniowieczna legenda...niechlubna niestety, ponieważ dotyczy kradzieży świętej hostii przez miejscową kobietę z kościoła. Mimo ostrzeżeń Boga, trzecia próba się udaje i kobieta wykrada hostię, którą odsprzedaje trzem mężczyznom. Ci, chcąc potwierdzić lub zaprzeczyć istnieniu Boga wbijają w hostię nóż, a wówczas ta zaczyna krwawić. Wszelkie próby pozbycia się nikczemnego i bluźnierczego obrządku spełzają na niczym: hostia nie daje się ani zatopić ani zakopać. Wówczas z niebios objawia się znak od Stwórcy... Średniowieczne wydarzenie rzutuje w czasach współczesnych, a bohaterowie tamtych wydarzeń pojawiają się w kolejnych wcieleniach we współczesnym Poznaniu, zamieniając życie poznaniaków w koszmar.
No dobra, teraz należałoby zapytać: jak ma się w ogóle groza w całej tej historii? Wszak mamy do czynienia z horrorem. Ano powiem, że jest całkiem przyzwoicie. Napięcie trzyma nas od samego początku do końca, a w momencie, kiedy pojawiają się opisy dzieci-duchów czy poznańskich ulic spływających krwią czy też obrastających ludzką skórą...dosłownie włos jeży się na głowie. To jest niesamowite!
Największe jednak wrażenie wywarł na mnie opis snu Huberta, w którym obleśny potwór wtem i nazad gwałci naszego bohatera, a przed jego oczyma wciąż tkwi wielki ekran, na którym ogląda swoich rodziców, z którymi nie utrzymuje kontaktów od wielu lat. Jak dla mnie to chyba był najbardziej przerażający i niesamowity opis w tej książce...Naprawdę w to trzeba się zagłębić ciemną, zimną nocą. Moment zdumienia, a przede wszystkim przerażenia w tym wypadku jest nie do opisania. 
Sam język użyty na potrzeby książki jest lekki i sprawny. Nie znajdziemy tu skomplikowanych wyrażeń czy przydługich pogmatwanych zdań. To, co mnie niekiedy drażniło, to fakt, że Małecki zmienia momentami narrację z trzeciej na pierwszą osobę. Ja rozumiem, że zapewne autorowi chodziło o zbliżenie się czytelnika do wydarzeń, jakie towarzyszyły bohaterom w danej chwili, ale mi niestety to przeszkadzało i taki zabieg nie bardzo się podobał.
Jednak pomijając ten drobny szczegół, nie mam zamiaru się czepiać absolutnie niczego. Cała książka jest napisana przejrzyście, dzięki czemu pochłoniemy ją jednym tchem.

No cóż, przyznam że Przemytnik cudu nie oferuje nam tak naprawdę żadnego cudu, jednak jest to książka bez wątpienia godna uwagi, gdyż podczas lektury sieje w naszych głowach niepokój i niepewność co do obserwowanej codziennej rzeczywistości. Czasem się zastanawiam, jak ludzie, których codziennie obserwuję i ja sama, bym zareagowała, gdyby nagle wydarzenia opisane przez Jakuba Małeckiego przeniknęły naprawdę do naszego świata rzeczywistego? 
Chwytajcie za książkę, bo warto.

* Autor: Jakub Małecki
* Tytuł oryginalny: Przemytnik cudu
* Język oryginalny: polski
* Wydawnictwo: Red Horse
* Kategoria: Literatura piękna
* Gatunek: horror
* Forma: powieść

1 komentarz:

Carmilla pisze...

Świetna, wielowątkowa fabuła, klimat i mocne osadzenie w polskich realiach to główne atuty "Przemytnika cudu", który naprawdę wciąga i trzyma w napięciu aż do samego końca.

Silent Hill; Kanada/Francja/Japonia/USA